Ile ofert pracy mają programiści i dlaczego dwie na rok?

Jest taki stary, suchy dowcip, że bezrobocie programisty to najgorsze piętnaście minut w jego życiu. Pracuj.pl tworzy specjalny sub-portal z ofertami pracy dla IT. JustJoin.it i No Fluff Jobs konkurują od lat i wyświetlają nam setki ofert pracy dla programistów. Co więc ja tutaj bredzę w click-baitowym tytule, zapytacie?

Otóż ofert jest mnóstwo, to prawda. W chwili pisania tego artykułu JustJoin.it zwraca ich 1385. Do pewnego stopnia prawdą jest też, że programista szukający pracy dość szybko jest w stanie ją znaleźć, o ile jest doświadczony i ma nieco umiejętności autoprezentacji.

Tyle jednak, że jeśli jest się specjalistą, osobą która posiada rozbudowane doświadczenie w jakimś obszarze, adekwatne do tego oczekiwania finansowe i chęć rozwoju oraz pracy z narzędziami, które się zna, w tym, w czym się jest ekspertem, to te omal półtora tysiąca ofert może się skurczyć do jednej, dwóch na rok.

Po pierwsze, technologie. Wspomniane JustJoin.it wyświetla na głównej stronie następujące filtry: JavaScript, HTML, PHP, Ruby, Python, Java, .NET, Scala, C. Jest ich dziewięć.

Po drugie, specjalizacje. Ful-stack developer, front-end developer, back-end developer, mobile, tester, devops, embedded, security, game. Kolejne dziewięć.

Po trzecie, miasta. Warszawa, Łódź, Kraków, Wrocław, Poznań, Trójmiasto, Śląsk, Białystok, Bydgoszcz, Toruń, Rzeszów – można by jeszcze kilka średniej wielkośći miast dodać, ale poprzestańmy na tym. Mamy ich jedenaście.

Klikamy więc, wybieramy Pythona i Białystok. Mamy jedną ofertę. Druga próba – Scala, Trójmiasto. Zero ofert. PHP Śląsk – trzy oferty, w tym jedna dla backendowca.

Podzielmy więc, na głupio, oferty przez miasta – z 1385 robi się 125. Podzielmy dalej przez technologie. Mamy 13. Dalej przez specjalizacje i mamy 1.5. I prawdę mówiąc uśredniając tyle mniej więcej wychodzi. W Warszawie pewnie pięć, w Rzeszowie zero, o ile nie mamy szczęścia.

Fragmentacja branży, mam wrażenie postępuje od lat. Kiedyś web master znał HTML, CSS i trochę JavaScript. Dziś mamy już front-end developera z React, z Angularem albo Vue, a full-stack „to już w ogóle” cytując klasyka – front React, back .NET, front Vue, back Java, front Angular, back .NET, front Angular, back Python itd.

Z jednej strony pompuje to stawki osób, które są w dobrym miejscu i z dobrą specjalnością, ale z drugiej rujnuje życie osób, które w tym miejscu nie są, a przede wszystkim projekty. Osobiście byłem świadkiem angażowania backendowców doświadczonych w .NET do pisania frontu w React. Niestety ani oni szczęśliwi nie byli, ani transpilator TypeScriptu nie mdlał z zachwytu nad tym, co musiał przetwarzać. Za to doświadczona React deweloperka, która z tym kodem musiała potem pracować była momentami bliska mdłości.

Gorącą mam nadzieję, że wkrótce firmy pójdą po rozum do portfela i praca zdalna stanie się tą słynną już nową normalnością. Otworzy to projekty na prawdziwych specjalistów, nasze płuca na świeższe powietrze bez spalin w miastach, a może przy okazji zlikwiduje nieco bezproduktywnych spotkań w niedotlenionych salkach konferencyjnych z grzybem w klimatyzacji.

Comments

  1. Pingback: dotnetomaniak.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *