bookmark_borderUpadek informatycznej nomenklatury

Dawno temu, gdy pionierzy pchali informatykę i IT do przodu… nazwy miały sens i brzmiały poważnie. Mieliśmy komendę, monitor, katalog, procesor i kompilator. Po przetłumaczeniu na język polski wszystkie te słowa nadal wyglądają rozsądnie, bo i sensowne były w oryginale. Komenda, to polecenie, wykonanie polecenia to uruchomienie ciągu instrukcji. Monitor służy do monitorowania stanu komputera. Kompilator łączy fragmenty, czyli kompiluje. Wiadomo o co chodzi.

Po kilku dekadach zaczęły się dziać rzeczy niepokojące. Nowe słownictwo zaczęło brzmieć idiotycznie. Nie czujemy tego, bo nie tłumaczymy tych wynalazków na polszczyznę. Spróbujmy.

            Agile – zwinność, chyżość, ruchliwość, zwrotność

            Scrum – młyn

            Angular – graniasty, kanciasty

            Developer – rozwijacz?

            Developer Evangelist – rozwijacz ewangelista!

            Pipeline – rurociąg

            Pull request – prośba o ciągnięcie

            Kernel panic – panika jądra

            Smalltalk – pogawędka

            NestJS – gniazdo JS

Żeby doświadczyć upadku lingwistyki wystarczy porównać zdania, które można by wypowiedzieć kilka dekad temu i teraz.

Dawniej: nasi programiści są bardzo dobrze wyposażeni, mają monitory i kompilatory, programują na najnowszych systemach operacyjnych, gdzie pliki trzymają w katalogach i wykonują komendy.

Dziś: nasi rozwijacze oprogramowania pracują w chyżości, w trakcie sprintu robią wiele próśb o ciągnięcie, współpracują z mistrzem młyna i operują na najnowszych technologiach, większość przednio-końcówkowców pisze w graniastym, wdrażają na chmurę rurociągami każdego dnia, bo mamy w firmie dobrych roz-opnych, na tylnej końcówce mają gniazdo javaskryptu, a jeśli mają problemy wspiera ich rozwijacz ewangelista, który ma tyle lat doświadczenia, że zaczynał rozwijać w pogawędce.

bookmark_borderStek w czasach zarazy

Japonia to niezwykły kraj. Jego kultura jest znana, ceniona i bogata. Samurajowie, Godzilla, manga i anime, Hokusai, gejsze, origami i tak dalej…

Swoją drogą, Godzilla w oryginale brzmi Gōjira i to właśnie stąd wzięła swoją nazwę znana nam wszystkim… Jira.

Sztuka kulinarna stanowi potężny element kultury kraju kwitnącej wiśni. Jednym z charakterystycznych jej przejawów jest teppan-yaki. Jest to smażenie potraw na wielkiej stalowej, podgrzewanej od spodu płycie. Wygląda to mniej więcej tak:

Cóż jednak począć, gdy COVID-19 szaleje, restauracje zamknięto, a głód puka w ścianki żołądka od wewnątrz?

W Japonii, kraju nowoczesności, istnieje tylko jedno wyjście. Technologia!

bookmark_borderMetoda Copy’ego Paste’a

Swego czasu znajomy programista wystosował do przełożonego nietypową prośbę. Zażyczył sobie pedałów wytnij-kopiuj-wklej. Argumentował, że jego praca bardzo przyspieszy.

Pomysł sam w sobie niegłupi. Szczególnie, gdyby połaczyć go ze skrzynią biegów schowka i zmieniać nią obiekty. Był to oczywiście jego szyderczy żart, ale rzeczywistość już tak śmieszna nie jest, bo wczoraj zmarł Larry Tesler.

Kto?

Twórca metody kopiuj-wklej!

Urodził się w 1945 i studiował na uniwersytecie Stanforda. Podczas pracy w PARC w Xerox w latach 70 pracował nad systemem do obróbki dokumentów – Gypsy. Wtedy i tam właśnie narodziła się idea wytnij-kopiuj-wklej, którą potem zaniósł do Apple, w którym pracował przez kolejne lata.

Nie wiem, jak wy, ale ja od dziś Metodę Copy’ego Paste’a nazywał będę Metodą Teslera.